niedziela, 28 sierpnia 2011

Chram Itsukushima, 1960

Przede wszystkim powinienem na jakiś czas zrezygnować z odwiedzania targu staroci. Wymówka, że kupowanie starych kartek pocztowych jest tanim hobby, przestaje mieć racje bytu, jeśli ma trudności z kontrolowaniem swojego gustu.

Po drugie trzymać się trzeba na przyszłość podjętej wcześniej zasady: kupujemy europejskie, sprzed 1939 roku, ze znaczkiem, wypisane, po jednej z kraju, z którego pocztówki jeszcze nie mam. Najlepiej wysłaną do Polski, przez Polaka.





Dziś jednak się skusiłem - co prawda skarb to żaden, ani też nie unikat. Tak zakładam, bo na pocztówkach nie znam się. Jeszcze. Jednak Chram Itsukushima, odkąd dawien dawno zobaczyłem jej zdjęcie w jakiejś książce, tkwi w mojej pamięci jako znak kultury, która jest mi całkowicie obca, a którą choć trochę chciałbym kiedyś poznać. Konstrukcja unosząca się nad wodą, lewitująca jakby wbrew racjonalnym przesłankom, które przeżerają moją cywilizację Dlatego gdy ujrzałem pocztówkę (lekko zgnieciona, niestety nie wypisana) w przyjemnych dla oka zieleniach trudno mi było nie ulec pokusie. Uległem. Ale obiecuję sobie, że ostatni raz.



Choć ów pan, który mi ją sprzedał, miał też sporo ciekawych okazów z Ameryki Południowej. A El Dorado to przecież....


Dane o pocztówce:
Data stempla: 15.XI.1960
Pocztówka nie wypisana, bez adresu.
Data zakupu: 28.VIII.2011, Białystok

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz